Budujemy autostrady, remontujemy drogi, a tym czasem na drogach tych zmian jakoś nie widać, chyba że na gorsze – świeżo oddane odcinki autostrad, w zasadzie są zapchane pojazdami już na drugi dzień po otwarciu. Gdzie tkwi przyczyna? Czy jedynym powodem jest lawinowo rosnąca liczba samochodów osobowych? Z pewnością jakaś część prawdy tu leży, ale ja chciałbym wskazać na inne, równie ważne, przyczyny tego stanu.
Struktura transportu w Polsce
Jeżeli spojrzymy na strukturę transportu w Polsce (patrz wykres poniżej) to zobaczymy pewną niepokojącą tendencję. Mianowicie nasz transport szynowy to już nie jest zapaść, to już jest katastrofa.

Na przestrzeni tylko czterech lat kolej straciła 1/4 udziału w rynku transportowym! Co więcej jedynym beneficjentem zmian struktury transportu, był transport drogowy, który z pozycji dominującej, zmierza szybkimi krokami w stronę pozycji monopolistycznej (już prawie 70% ładunków przewożą ciężarówki). Tendencja ta spowodowała, że w stosunku do roku 2005 w transporcie drogowym, tylko firmy zatrudniające co najmniej 9 pracowników zwiększyły zatrudnienie o 28.8% i ostatecznie dawały pracę ponad 202 tysiącom pracowników. Jeżeli do tego dołożymy firmy mniejsze okaże się, że transport wyrasta na podstawową gałąź polskiej gospodarki. Niestety nie ma się z czego cieszyć. Ten nieprawdopodobny rozwój branży nie wynika z jego siły tylko z braku konkurencji i tak naprawdę alternatywy.
Nakłady inwestycyjne w transporcie
Że teza teza o słabości podstaw tego rozwoju jest słuszna można przekonać się patrząc na strukturę inwestycji w branży. A zwłaszcza porównując ją latami:

raczej z nierównowagi rynku usług transportowych, niż z prawdziwego boomu inwestycyjnego.Potwierdzają to również nakłady w cenach bieżących , które np. w roku 2009 spadły w stosunku do roku 2008 aż o 39,4%! Nie dziwi więc, że struktura wieku pojazdów ciężarowych jeszcze się pogorszyła. Jeżeli weźmiemy pod uwagę prosty fakt, że wśród samochodów ciężarowych przeważały pojazdy w wieku powyżej 10 lat, a ich udział stale wzrastał z 50,8% w 2005 r. do 61,1% w 2009 r.), zaś udział samochodów w wieku do 5 lat obniżył się z 26,5% w 2005 r. do 16,2% w 2009 r. To teza stawiana wyżej jest dostatecznie udowodniona. Pozostaje jeszcze zastanowić się po czym jeździmy.
Struktura polskich dróg
Na ten akurat temat powiedziano już chyba wszystko. Jest źle. To oczywiste, ale niech za ilustrację jak bardzo źle, posłuży statystyka wzięta z publikacji European Union Road Federation pod nazwą „European Road Statistics 2011”. Obrazuje ona procentowy udział autostrad w sieci dróg ogółem:

Pozostałe statystyki są tylko gorsze. Mamy np ponad dwukrotnie mniej dróg ogółem niż Hiszpania. Ta Hiszpania, do której tak chętnie się porównujemy ze względu na potencjał ludnościowy kraju. I wprawdzie politycy chwalą się, że w latach 2005 do 2009 nastąpił wzrost ilości dróg ekspresowych o 50%, to jednak innego wymiaru nabierze ta wiadomość jeżeli powiemy, że chodzi o 250 km.
Podsumujmy
Jest w transporcie, zwłaszcza w transporcie ładunków, źle i nic nie wskazuje na poprawę. Co więcej zewnętrzne dane sugerują możliwość głębokiej zapaści w tej branży. W przytoczonym wyżej opracowaniu „European Road Statistics 2011” można znaleźć smutną informację , że w latach 2008 i 2009 transport drogowy skurczył się w UE do poziomu z roku 2001, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że regres ten nie zatrzymał się na roku 2009. Dlatego martwi mnie, że nasi politycy mówią, mówią, i … tylko mówią o transporcie.
Autor dziękuje GUS za udostępnione dane w opracowaniu „Transport drogowy w Polsce w latach 2005- 2009”.
Myślę, że jednak w branży wcale nie jest tak tragicznie, chociaż oczywiście bywało znacznie lepiej.
według mnie w branży transportowej nie dzieje się źle tylko mamy problem z różnica cen. Ceny za usługi transportowe samochodami sa tańsze prostsze i szybsze od usług transportu kolei. Transport koleją jest najbardziej opłacalny przy ładunkach ciężkich. Średnia ładowność wagonu to oglo 50 ton a ciężarówki tira z przyczepą około 24 ton