Któż z nas nie pamięta z dzieciństwa wakacji z rodzicami nad morzem w tak zwanej kwaterze prywatnej, gdzie wynajmowało się na noclegi pokój w starym, dużym domu jednorodzinnym. Taki rodzaj zakwaterowania miał oczywiste niedociągnięcia. Po pierwsze, ograniczenia dane przez właściciela takiego obiektu, który najczęściej był równocześnie jego mieszkańcem…
Jak to kiedyś wyglądało i jak czasem wygląda dziś….
Wyobraźcie sobie taką sytuację: rodzinka przyjeżdża szczęśliwa na wypoczynek nad Bałtykiem. Po długiej podróży i jeszcze dłuższych poszukiwaniach wreszcie znajduje w miarę blisko morza starą po-PRL-owską willę z wolnymi pokojami. Rzut oka na zabetonowaną podobnymi domkami okolicę, w zasadzie wszystko podobne. Poza zieleniącymi się tujami i wypłowiałym trawnikiem, jedynym kolorowym elementem krajobrazu są szyldy na okolicznych willach. O placu zabawa dla dzieci jakimś boisku do gier nie ma mowy. Na bramie wita ich sfatygowana tablica z napisem: Noclegi Łeba, pokoje do wynajęcia. Po przejściu przez bramę następuje pierwszy kontakt z właścicielem. Okazuje się być osobą w konkretnym wieku, która „tam swoje wie” i nie takie cuda już widziała w wykonaniu turystów podczas noclegu w jej domu. Po kolejnych cennych minutach spędzonych na trudnych negocjacjach cenowych dostajemy wreszcie upragniony klucz do naszego pokoju rodzinnego. Okazuje się on być małą klitka umiejscowioną piętrze, z ciasno ułożonymi tapczanami pamiętającymi wczesnego Gierka lub późnego Gomułkę. Po pierwszym szoku związanym z zakwaterowaniem, pomieszczeniem osób i bagażu, do pokoju bez pukania wchodzi właściciel oznajmiając, że są przejściowe problemy z ciepłą wodą i trzeba siej jakość podzielić jej zapasem z bojlera z lokatorami z pozostałych 5 pokojów. W ogóle to okazuje się, że furtka i drzwi do domu są zamykane o 21:30 i jeżeli ktoś do tej pory nie wróci to trudno… jednym słowem koszmar.
Jak noclegi w Łebie mogą wyglądać dziś przy zakwaterowaniu w domkach
Teraz wyobraźcie sobie, że przed wyjazdem znaleźliście sobie w Internecie pod hasłem domki Łeba miejsce będące zupełnym przeciwieństwem do tego wyżej opisanego. Zamiast do karłowatej betonowej dżungli reliktów z przeszłości dojeżdżacie do pięknie położonego, rozległego i zielonego ośrodka niezbyt gęsto zabudowanego gustownymi drewnianymi domkami, miejsce takie jak na przykład: Jantar w Łebie. Macie wszystko wcześniej zarezerwowane i umówione, odbieracie w recepcji klucze do waszego domku, stawiacie samochód bezpośrednio przed budynkiem i bez presji otwieracie drzwi. A w środku dwie duże sypialnie, pokój gościnny, aneks kuchenny i łazienka. Żadnego właściciela stojącego nad głową i zabraniającego tego lub owego. Na zewnątrz tysiące metrów kwadratowych trawników, place zabaw, gdzieniegdzie można się minąć z grupkami zrelaksowanych dorosłych i zziajanych dzieci.