Współczesne reklamy atakują nas zewsząd do tego stopnia, że przestajemy zwracać na nie uwagę. Tradycyjny marketing powoli traci na znaczeniu a nachalne promocje raczej irytują niż przyciągają.
W dobie powszechnego zalewu informacji coraz trudniej podjąć decyzję dotyczącą zakupu produktu czy usługi. Zniechęceni klienci przestają ufać wysokobudżetowym kampaniom reklamowym. A przecież zaufanie do marki jest najważniejsze. Stąd rosnące sukcesy marketingu szeptanego, czyli tzw. buzz marketing.
Słowo „buzz” w języku angielskim oznacza brzęczenie czyli robienie hałasu. A o co innego może chodzić firmie, chcącej się wypromować? Właśnie o to, by było o niej głośno. Początkowo marketing szeptany utożsamiany był z przekazywaniem informacji „z ust do ust”, poprzez polecanie przez znajomych, plotkę, dziś obecny jest przede wszystkim w Internecie, na forach i blogach.
Podstawą sukcesu firmy, która stosuje ten rodzaj promocji jest wiarygodność. Szczere polecenie, opinie zadowolonych użytkowników. Mogą to być osoby znajome lub obce, ale w jakiś sposób godne zaufania, np. rozpoznawalne publicznie lub będące specjalistami w danej dziedzinie. Niesłychanie ważna jest tu delikatność i pewien rodzaj braku ofensywności, tak powszechnej w „tradycyjnych” reklamach. Dzisiejszy konsument bywa bardzo wyczulony na wszelkie oznaki fałszu i ustawiczne polecanie produktu na forach czy w komentarzach pod blogowymi wpisami może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego.
„Buzz marketing” nie podlega stuprocentowej kontroli – raz przekazana opinia zaczyna funkcjonować samodzielnie, powielana i komentowana przez innych użytkowników. Może podlegać delikatnej moderacji, jednak by wpłynęła na decyzje konsumenckie a tym samym odniosła spodziewany skutek, działania marketera powinny być niemal niezauważalne. Firmy, które postawiły na taką formę promocji, by poprowadzić ją skutecznie i uczciwie powinny przestrzegać kilku zasad:
– nie podszywać się pod klientów – występować wyłącznie we własnym imieniu;
– nie wymuszać opinii, pozwolić na swobodę wypowiedzi;
– prowadzić dialog z klientami, słuchać ich i wyciągać wnioski by ulepszyć ofertę a tym samym wykreować swój przyjazny wizerunek;
– raczej sugerować rozmowę na tematy związane z oferowanym produktem niż mówić o nim samemu;
– za wszelką cenę unikać natręctwa – nic tak nie zraża klientów.
Budując otwarty i przyjazny wizerunek marki poprzez inicjowanie rozmów o niej, nie wolno zapominać o portalach społecznościowych, na których często bardzo łatwo jest wywołać „efekt kuli śniegowej” – wówczas marketing szeptany przekształca się w jedną ze swoich odmian, czyli tzw. marketing wirusowy. Zabierając głos w dyskusjach i inicjując je, komentując branżowe wydarzenia, współpracując z tematycznymi serwisami, organizując eventy oraz dzieląc się wiedzą poprzez publikowanie specjalistycznych artykułów, firma bardzo skutecznie zaznacza swoją obecność, a jednocześnie buduje wizerunek nie tyle „sprzedawcy”, co partnera do rozmowy, wiarygodnego i przez to wzbudzającego zrozumiałe zainteresowanie.
Chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat? odwiedź już teraz stronę http://www.brandinger.pl/artykul-23.htm